wlasnie ten temat mnie intryguje 
a mianowicie 
w ta niedziele zauwazxylem myszolowa jak atakowal  potem drugi podlecial i byla walka  , po chwili odlecialy obydwa  , podszedlem blizej i widze , co widze , swinke morska  

  wiec  rozstawilem sie niedaleko jej i czekalem  , az znow przyleca , oczywiscie ona jeszcze zyla  , poraniona , ale zyla ,  no ale czekalem , lataly dosyc blisko jej , dziel nawet tuxz nad nia  , wpatrywal sie w nia , ale nie zaatakowal , na wieczor szkoda bylo mi tej swinki i wziolem ja do domu 

  z mysla ze za tydzien razem z nia pojade w plener  
  
 podkarmiam ja teraz owocami , warzywami  , troche odzyla ale jak na moje oko , to ona juz slepa jest  , bo wtedy z oka krew jej leciala , a teraz jak daje jej jesc to musze pod nos podstawiac zeby wyczula ze to jedzenie jest  

  no i teraz mam dylemat , bo z checia bym ja oddal tam gdzie jej los byl skazany  (dla myszolowa ) czy ja dalej chowac ???  znajomi moi  sa przeciwni  jej przeznaczeniu , no ale  ona jest juz zestresowana i chora , wiec po co ma sie meczyc  , 
 niedziela juz nie daleko a sam nie wiem co zrobic , a oddac ja do uspania to tez szkoda