"na żywca"?
#1
Napisano 22 maj 2007 - 08:26
Mam problem, dziś rano dostałem żywego gołębia do "wykorzystania"
Prosiłem kiedyś znajomego gołębiarza, by w razie "selekcji" oddał mi martwe sztuki...
To było jeszcze zimą a teraz żywy ptak wydaje mi się całkowicie niepotrzebny nie mówiąc o tym, że go polubiłem
Wiem gdzie myszołów ma gniazdo, widziałęm go tam parokrotnie, jak sądzicie ma sens wykorzystywać tego gołębia na "wabia"??
#2
Napisano 22 maj 2007 - 08:47
Mimo wszystko nie zdecydowałbym się użyć żywego ptaka na przynęte.
Canon 7D+BG-E7, Canon 50D+BG-E2N, Canon EF 300/2.8 L IS USM, Canon TC 1.4xII, Manfrotto 055 PROB, Manfrotto 393, Skimmer
www.marcinstefanczyk.pl
#3
Napisano 22 maj 2007 - 09:12
Jak już, to wykorzystaj takiego, który po prostu padł. Tak, jak zaplanowałeś pierwotnie.
#5
Napisano 22 maj 2007 - 09:29
Niedaleko zamieszkania mojego brata, ponoć ma gniazdo bielik i wiecie, czego najbardziej się obawiam.. żeby nie dowiedział się o tym jakiś fotograf.
ps. Mont, to nie było do Ciebie.
#6
Napisano 22 maj 2007 - 09:38
#7 (Krzysztof Krahel)
Napisano 22 maj 2007 - 12:31
#9
Napisano 23 maj 2007 - 22:05
#10
Napisano 24 maj 2007 - 08:21
to jest konkretna odpowiedź najbardziej mi zależało na ocenie szans o tej porze roku. Czy jednak zimą nie opuści gniazda ?? Nie wiedziałem ,że gołąb go nie zainteresuje.tak w ogóle to myszołów nie poluje na gołębie, jak juz to jastrząb, myszołowa to na norniki czy cos takiego, najlepsze są resztki miesa w zimie
Tak czy owak Bronek (tak ochrzciła go moja żona) odleciał już do poprzedniego właściciela i pewno skończy ze skręconym karkiem w piecu CO
#11
Napisano 08 czerwiec 2007 - 22:43
tak w ogóle to myszołów nie poluje na gołębie
Tu nie do końca się zgodzę, myślę że zaatakuje każdą potencjalną ofiarę.
Sam widziałem jak atakował kurę.
#12
Napisano 08 czerwiec 2007 - 22:53
#13
Napisano 08 czerwiec 2007 - 23:54
#14
Napisano 09 czerwiec 2007 - 23:03
Najważniejsze że ty nie przyłożysz ręki do zabicia tego gołębia.Tak czy owak Bronek (tak ochrzciła go moja żona) odleciał już do poprzedniego właściciela i pewno skończy ze skręconym karkiem w piecu CO
W każdej dziedzinie produkcji zwierzęcej jest coś takiego jak eliminacja zbędnego lub nie odpowiadającego jakości towaru, zawsze ginęły i ginąć będą zwierzęta, których ciała trafiają do pieca, lub innej maszyny która robi z nich pokarm dla innych zwierząt. Jest to wręcz niezrozumiałe dla kogoś kto patrzy na to z boku, lecz tak jest i czy nam się to podoba czy nie tak będzie, kwestia czy my sami przykładamy do tego rękę, dlatego niech ten gołąbek zginie u hodowcy, bo fotka zrobiona dzięki użyciu takiej przynęty zawsze może u ciebie budzić niesmak, i choćby była najostrzejsza, i najlepsza, w tle zawsze będziesz miał widok Bronka.
Na myszaki najlepsza jest świeża padlinka z drogi, i choć zabieranie i wykładanie takiej przynęty jest niezgodne z prawem to napewno będzie dla ciebie jako fotografa lepsze, i nie zepsije ci dobrego samopoczucia przy oglądaniu zdjęć.
Ja rozglądam się za rozjechanymi sarenkami lub dziczkami, ale na szczęście dla nich, a nieszczęście dla mnie coś nie ma na moim terenie, albo jest więcej takich amatorów jak ja, którzy mają lepsze informacje gdzie leży i co.
#15
Napisano 26 czerwiec 2007 - 17:29
Cale szczescie ze napisales o "produkcji zwierzecej" - ja hoduje koty rasowe i NIGDY nie mialbym sumienia usmiercic kociaka, ale to nie PRODUKCJA tylko hodowla amatorska.W każdej dziedzinie produkcji zwierzęcej jest coś takiego jak eliminacja zbędnego lub nie odpowiadającego jakości towaru
Ostatnio mielismy chorego kociaka - na leczenie poszlo prawie 1000 zl (podejrzenie choroby genetycznej) + dodatkowe 1500 zl na testy genetyczne robione we Francji dla calego miotu i rodzicow.
Na szczescie kociak wyzdrowial i nie byla to ta choroba o ktora byl podejrzewany a wiekszosc vetow kladla na nim krzyzyk.
#16
Napisano 19 wrzesień 2007 - 07:34
dla wiekszej wiarygodności utytłać w pierzu z poduszki
nie wiem czy by było skutecznie
napewno bardzo śmieszne
#17
Napisano 18 listopad 2007 - 12:06
#18 (Marek Skruch)
Napisano 18 listopad 2007 - 19:07
A jeśli chodzi o humanitaryzm, to tutaj niekiedy ludzie zdają się zauważać problemy nie od tej strony od której powinni. Np. widzą biedne bezpańskie psy i koty włóczące się po polach i lasach a nie zdają sobie sprawy jakiej rzezi dokonują te "biedactwa" wśród dzikiej zwierzyny. Oburzeniem napawa ich fakt odstrzału jakiegos kundelka, a nic nie obchodzi ich to, że ten kundelek ma na sumieniu np. ileś tam zajęcy czy nawet zagonioną na śmierć sarnę.....
Pozdrawiam
<span style='font-size: 14px;'><strong class='bbc'><a class='bbc_url' href='[url="""]http://www.marekskruch.pl'>www.marekskruch.pl</a></strong></span>[/url]
#19
Napisano 03 grudzień 2007 - 19:23
a mianowicie
w ta niedziele zauwazxylem myszolowa jak atakowal potem drugi podlecial i byla walka , po chwili odlecialy obydwa , podszedlem blizej i widze , co widze , swinke morska wiec rozstawilem sie niedaleko jej i czekalem , az znow przyleca , oczywiscie ona jeszcze zyla , poraniona , ale zyla , no ale czekalem , lataly dosyc blisko jej , dziel nawet tuxz nad nia , wpatrywal sie w nia , ale nie zaatakowal , na wieczor szkoda bylo mi tej swinki i wziolem ja do domu z mysla ze za tydzien razem z nia pojade w plener podkarmiam ja teraz owocami , warzywami , troche odzyla ale jak na moje oko , to ona juz slepa jest , bo wtedy z oka krew jej leciala , a teraz jak daje jej jesc to musze pod nos podstawiac zeby wyczula ze to jedzenie jest no i teraz mam dylemat , bo z checia bym ja oddal tam gdzie jej los byl skazany (dla myszolowa ) czy ja dalej chowac ??? znajomi moi sa przeciwni jej przeznaczeniu , no ale ona jest juz zestresowana i chora , wiec po co ma sie meczyc ,
niedziela juz nie daleko a sam nie wiem co zrobic , a oddac ja do uspania to tez szkoda
#20
Napisano 03 grudzień 2007 - 19:41
Nie mam zamiaru Cię obrazać, ale w moich oczach sporo straciłeś (choć pewnie Cię to nie obchodzi)
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych