Skocz do zawartości

Fotoprzyroda.pl używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej Rozumiem

Polub nas na Facebooku!       

x


Zdjęcie

sierpień 2011


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
651 odpowiedzi w tym temacie

#21 Luke92 (Łukasz Rados)

Luke92

Napisano 02 sierpień 2011 - 20:32

minek91, przy 500 mm i 6.3 może być ciężko z utrzymaniem aparatu w dłoniach tak, by zdjęcie nie było poruszone. Nawet ze stabilizacją.

Ładnie zaczynacie sierpień, też coś później wrzucę, tylko muszę się z robotą najpierw ogarnąć ;)
Pozdrawiam, Łukasz
www.lukaszrados.pl

#22 kalinek123

kalinek123
  • Użytkownik
  • 2041 postów
  • Wiek: 28
  • Lokalizacja:
    Kikół/Toruń

Napisano 02 sierpień 2011 - 20:33

nie bez statywu, stabilizacje mam w obiektywie

To się nie dziwie,że zdjęcia są nieostre.Stabilizacja w sigmach nie jest zbyt dobra,przynajmniej w teleobiektywach sigmy.
Eos 450D/Sigma 120-400/EF 18-55 mm IS/Canon EF 50 f/1.8 II/Helios/StatywBenro+Głowica Benro

http://piotrkalinowski.manifo.com/

Sprzedam Głowice Manfrotto 700RC2!

#23 minek91

minek91
  • Lokalizacja:
    Białystok

Napisano 02 sierpień 2011 - 20:37

Lapska raczej mi nie drża przy robieniu fotek, no chyba ze chodzi o jakies mirko drgania?>

Canon EOS 500d + Sigma 150-500 f/5.0-6.3 + Canon 300mm f/4

 

Moja strona"

 


#24 enkoder (Paweł)

enkoder
  • Użytkownik
  • 1337 postów
  • Wiek: 48
  • Lokalizacja:
    Wrocław, Krzyki

Napisano 02 sierpień 2011 - 20:47

minek91, 500D nie ma stabilizacji w korpusie, z taką armatą tylko statyw

#25 minek91

minek91
  • Lokalizacja:
    Białystok

Napisano 02 sierpień 2011 - 20:50

hmmm, to przy kupnie wprowadzili mnie w bład jak tak ...

Canon EOS 500d + Sigma 150-500 f/5.0-6.3 + Canon 300mm f/4

 

Moja strona"

 


#26 Luke92 (Łukasz Rados)

Luke92

Napisano 02 sierpień 2011 - 20:52

Ja dzisiaj również wybrałem się w plener, co prawda w popołudniowym świetle i tylko na dwie godzinki, ale mam nadzieję na więcej pogody w następnych dniach. Rozpocząłem od odwiedzenia mojej ulubionej ostatnio miejscówki na małe żaby wodne. Chyba mają się dobrze, bo zaglądają do obiektywu:

37
Dołączona grafika

Spotkałem także jedną, która wyglądała, jakby siedziała przy barze i sączyła napój bezalkoholowy:

38
Dołączona grafika

Po drodze spotkałem również ważkę, jednak z rozpoznawania tych owadów jestem noga:

39
Dołączona grafika

Już między domami, zatrzymałem się na chwilę, by spakować sprzęt do plecaka. Pani kosowa (tak myślę) chyba liczyła, iż z dna plecaka wyciągnę dla niej jakiegoś robaczka. Na szczęście jednak kanapki wypakowałem już bardzo dawno ;)

40
Dołączona grafika

41
Dołączona grafika

Pozdrawiam i życzę wszystkim udanych fotołowów :)
Pozdrawiam, Łukasz
www.lukaszrados.pl

#27 pioterski

pioterski
  • Lokalizacja:
    małopolska

Napisano 02 sierpień 2011 - 21:03

Podwyszyński , minek91 : gratuluję bliskich spotkań :-)

Mi dzisiaj sarenki również dopisały :-D Tylko światło i odległość nie dopisała :-(
Jak obrobię w lightroomie to wrzucę.

Powodzenia wszystkim w nowym miesiącu!

#28 Szczepan

Szczepan
  • Lokalizacja:
    Białystok

Napisano 02 sierpień 2011 - 21:39

Sikorasek

42.
Dołączona grafika

https://www.facebook.com/Klejbuk
EOS R + EOS 6D2 + C 400 2.8 IS + TC 1.4III +TC 2.0III + C70-200/2.8 + C24-105/4 + C RF35/1.8 STM + C50/1.8 STM + C 85/1.8 + Manfrotto 055XPROB+Benro GH-3


#29 KamilB (Kamil B)

KamilB
  • Użytkownik
  • 279 postów
  • Wiek: 31
  • Lokalizacja:
    podlaskie/SGGW

Napisano 02 sierpień 2011 - 21:41

To raczej młode osobniki,które jeszcze nie zakładają gniazd.

To była tegoroczna młodzież z rodzicami ;-)

#30 Mustang_71

Mustang_71
  • Lokalizacja:
    Nowa Ruda

Napisano 02 sierpień 2011 - 21:43

Luke92, 38 i 39 całkiem dobrze wyszły :) Szkoda jedynie troszkę, że na 38 jest ten jasny pionowy pas (łodyga?) trochę rozprasza.

Szczepan sikorasek sympatyczny na dobrym aksamitnym tle

Ja już się uporałem z materiałem zdjęciowym to coś zapodam :)

43. na początek zakochani w zbożu :)
Dołączona grafika

44. kozioł chyba nie był zbytnio zadowolony, że mu przeszkadzam we wspólnym posiłku.
Dołączona grafika

45. Szuram kłosami, a on podchodzi :)
Dołączona grafika

46. skadrowane z poziomu do pionu (jak robiłem tą fotkę to też miałem lewe oko przymknięte ;-) ) Żal mi, że ma pyszczek przesłonięty bo mogła być fajna fota do WT
Dołączona grafika

47. 500 metrów dalej nawinął się kolejny model :-) + 2 małe, białe, latające modele
Dołączona grafika

48. w ten sposób ogłosił, że koniec sesji
Dołączona grafika

... jest wolna chwila??? No to czas do lasu :)
Canon EOS 5D III, C 24-105 f/4.0 L IS USM, C 300 f/2.8L EF IS II USM, TC EF 2.0x III, C 100-400mm L IS USM, "pośredniaki" - Manfrotto 055XPROB


#31 Szczepan

Szczepan
  • Lokalizacja:
    Białystok

Napisano 02 sierpień 2011 - 21:46

MUSTANG_71, dobre sarniukowe kadry

zazdroszcze

https://www.facebook.com/Klejbuk
EOS R + EOS 6D2 + C 400 2.8 IS + TC 1.4III +TC 2.0III + C70-200/2.8 + C24-105/4 + C RF35/1.8 STM + C50/1.8 STM + C 85/1.8 + Manfrotto 055XPROB+Benro GH-3


#32 gruber16 (Grzegorz Burkowski)

gruber16
  • Lokalizacja:
    Dolina Baryczy

Napisano 03 sierpień 2011 - 00:37

48.kokoszka w kwiatkach
Dołączona grafika 49. Dołączona grafika

50.na kamieniu
Dołączona grafika



51.
Dołączona grafika

Dołączona grafika
52

#33 Dratwa (Paweł Szydło)

Dratwa
  • Lokalizacja:
    Pogórze Strzyżowskie

Napisano 03 sierpień 2011 - 13:37

MUSTANG_71, dobre sarniukowe kadry

popieram w całości.szczególnie kadr z tym stojącym pod lasem mi się podoba. szkoda, że na pyszczek weszły jakieś trawy temu słabszemu ale i tak fajne portrety.
gruber16, pięknie wyszła w tych kwiatach. fajne tło i dobra jakość.

#34 wero

wero
  • Użytkownik
  • 137 postów
  • Wiek: 43
  • Lokalizacja:
    Gliwice / Bogatynia / Pszczyna / Zabrze

Napisano 03 sierpień 2011 - 14:38

53.
Dołączona grafika
54.
Dołączona grafika
55.
Dołączona grafika
56.
Dołączona grafika

trzeba zrobić kolejny krok i dokupić siatkę :)
SONY A300, A65 + KIT + Tamron SP 70-300mm F 4-5.6 USD + Tamron SP AF 28-75mm F/2,8 :)

#35 obywatel

obywatel
  • Użytkownik
  • 988 postów

Napisano 03 sierpień 2011 - 14:53

Gratulacje ze spotkań i kadrów. Ładnie widzę przybywa tutaj zdjęć. Troszkę człowieka nie ma, wraca i zastaje miliony postów. :mrgreen:



"Goniąc kormorany"

57.
Dołączona grafika

Wyjazd w nowe miejsce to zawsze wielka niewiadoma. To pełna ekscytacji atmosfera i lekkie napięcie przed tym co nastąpi w następnych, najbliższych dniach. Wiele dni oczekiwania i kilka dni przygotowań, by nareszcie wsiąść i ruszyć przed siebie, ruszyć w nieznane z małą rodzinką, by spędzić bezcenne chwile, na które pracuje się cały rok. Łódź opuszczaliśmy w pochmurny poranek, nisko sunące po niebie chmury miały nam stać się towarzyszem tego wyjazdu. Cel-Kaszuby, a w zasadzie ich południowa rubież. Domek położony 20 km od Tucholi, w ustronnej okolicy, pachnącej zbożem i wilgotnym wiatrem pędzącym od strony jeziora. Jezioro typowe dla działalności lodowca. Podłużne, wąskie i stosunkowo głębokie, o stromym spadzie dna i wysokich brzegach. Te zdecydowanie utrudniają rozwój turystyki i może dzięki temu to miejsce zachowało tyle uroku. Kiedy dotarliśmy na miejsce, pogoda zdecydowanie nie rozpieszczała. Wzmógł się wiatr, sypała drobna ale jak irytująca mżawka. Lato skuliło się za tym dżdżystym zjawiskiem. Okolica wywarła na nas naprawdę ogromne wrażenie.

58.
Dołączona grafika

Przepiękny domek wtulony w zielony, porośnięty trawą stok, jeszcze bardziej soczysty zroszony padającym deszczem. Wokół wszystko okalały łany pszenicy, przeplecionej makami i chabrami. W oddali polował bocian, a nad całą okolicą tańczyły w szalonym pędzie jaskółki.

59.
Dołączona grafika

Nie dalej niż 50 metrów od domu, stok przechodził stopniowo w płaskie zejście do wody. Ta kryształowo czysta, z pełnią życia w jej odmętach. Małże i małe ryby kołysały się w rytmie fal napędzanych wiatrem. Od brzegu jakieś 15 m w głąb wody prowadziła wąska kładka. Obraz niczym z jakiegoś marzenia, obraz który się zapamiętuje i który może wywołać tylko ciepłe odczucia.

60.
Dołączona grafika

Jak daleka to wizja od zatłoczonych, przepełnionych turystami nadmorskich plaż, tatrzańskich szlaków, czy miejskich rynków? Na jeziorze widziałem perkozy z młodymi, słychać było ich niezwykłe nawoływanie. Pierwszy raz słyszałem je tak intensywnie. Tak czy inaczej, mimo iż deszcz z siłą wpychał się przez zmrużone powieki, zatrzymałem się na dłuższą chwilę na kładce i nasycałem oczy całym obrazem miejsca. Doprawdy długo czekałem na ten moment, wszyscy troje czekaliśmy. W tamtym momencie poczułem się bardzo szczęśliwy, pomyślałem że nawet zaścielający okolicę deszczyk, szarpany solidnym podmuchem nie są nam w stanie przeszkodzić. Ogień w kominku rozświetlił wnętrze domu, poczuliśmy bijące od niego ciepło. Zapach przygotowanego posiłku, nóż rytmicznie uderzał ścinając pieczarki, oprócz tego jednego dźwięku -niezwykła cisza, było nam bardzo dobrze. Mijały właśnie pierwsze wakacyjne godziny. Wieczorem ognisko! Kiedy mała Amelia już spokojnie zasnęła, wyczerpana ogromem wrażeń, my rozświetliliśmy mrok okolicy buchającym płomieniem. Deszcz ustał, na niebie początkowo pojawiły się skrawki błękitu, lekko już pożółkniętego późną porą.

61.
Dołączona grafika

Podczas zachodu, na horyzoncie pojawił się kres tej grubej skorupy zasnuwającej niebo, czystość wieczornego nieba odsłoniła się w pełnej krasie, a my wiedzieliśmy, że jutro przywita nas słońce. Tymczasem strzelały sosnowe baliki ogarnięte płomieniami, wokół słychać było koncert świerszczy, zapadła noc. Jedna z tych ciepłych lipcowych, pięknych nocy. Kołyszący płomień ogniska lizał mrok nieba.

62.
Dołączona grafika

Kolejny dzień zgodnie z przewidywaniami rozświetlony był porannym słońcem. Wtedy zobaczyłem je tam po raz pierwszy. Leciały nisko, kilka metrów nad powierzchnią jeziora! Kluczami, po kilka sztuk! Kierowały się od Cekcyna, od północy wzdłuż jeziora na Bysław. Czarni jeźdźcy, a raczej lotnicy. Ci, którzy w umysłach wędkarzy i hodowców rybnych widnieją jako symbol zniszczenia i szkody. Kormorany! Ich skrzydła i sposób ułożenia piór, ich sterówki ogona nie przypominają mi innych ptaków, nie przypominają skrzydeł. Wyglądają raczej jak płaszcze targane wiatrem, jak czarne peleryny jeźdźców, którzy dosiedli swoich skąpanych w ciemnych mocach latających stworzeń – nazguli. Zbuntowanych władców ludzkich, zniewolonych złymi mocami, zbuntowanych przeciwko ludzkości. Leciały na wysokości kilku metrów i to dało mi pewne nadzieje, że stacjonują gdzieś niedaleko. Wybiegłem na kładkę, przyłożyłem do oczu szkła i zacząłem powoli odprowadzać je wzrokiem, z nadzieję że usiądą gdzieś na pobliskich drzewach. Niestety poleciały za drzewa, miały swoje czatownie gdzieś na pobliskich jeziorach. Pozostawało mieć nadzieję, że wystartowały z mojego zbiornika. Na wodzie bez przerwy pokazywały się perkozy, ich zgrabne szyje i smukłe głowy, co jakiś czas znikające pod powierzchnią jeziora, by potem wynurzyć się z małą błyszczącą rybką w dziobie. Młodzież pilnie naśladując rodzica, znikała pod wodą tuż za nim.
Zwiedzanie wybrzeży Wielkiego jeziora cekcyńskiego było mocno utrudnione. Wysokie brzegi, gęsto porośnięte drzewami, do tego poprzecinane prywatnymi działkami. Brakowało też typowej ścieżki biegnącej z reguły wzdłuż brzegu.

63.
Dołączona grafika

Tutaj drogą odchodziło się 150 metrów w głąb lądu, a tam dopiero labirynt szlaków leśnych i polnych okalał jezioro. Nieopodal domu na słupie piętrzyło się bocianie gniazdo, niczym średniowieczne zamczysko na niedostępnej skale. Bociany mimo, że pospolite mają przecież w sobie dużo piękna, choć niezwykle groźne dla wszelkiego rodzaju istnień zamieszkujących łąki, są majestatyczne, pełne elegancji, mają w sobie jakiś arystokratyczny wdzięk. Brakuje mi dobrych ujęć białego, zatem jest szansa na zdobycie lepszych kadrów. Na Kaszubach z białym zostaliśmy sąsiadami.

64.
Dołączona grafika

65.
Dołączona grafika

Popołudniowy spacer polnymi drogami ujawnił parę żurawi, która spokojnie kroczyła po porośniętej podmokłą łąką dolinie. Łąka była jednak zbyt spora, poprzecinana wierzbową gęstwiną. Zbyt wiele możliwości i zbyt wiele niewiadomej aby przewidzieć dokładne miejsce żeru. Przyłożyłem lornetkę i przez chwilę podziwiałem parę. Nie było młodego. Na skraju lasu spłoszyłem myszołowa, ociężale wybił się ze starej sosny i oddalił się w stronę rozległych w tej okolicy pól. Czasem dzięcioł przeciął szlak mojej wędrówki, czasem sójka, kos lub inny mniejszy mieszkaniec leśnych skrajów. Gdzieś na niczym namalowanej granicy łąki z pszenicą pojawiła się sarna. Zdecydowanie jednak moje doświadczenie nie pozwalało jeszcze na odniesienie jakiegoś sukcesu w takim biotopie, w warunkach gdzie szansa na prawidłowe ustawienie stanowiska jest wyjątkowo mała. Postanowiłem zatem w dalszej części pobytu skupić się na eksploracji samej wody. Ta jeszcze dawała względne szanse na wytropienie czegoś obiecującego, kormorany mimo iż dość powszechne w dzisiejszych czasach, nie zaszczyciły jeszcze moich foto - zbiorów w sposób jaki by mnie zadowalał. Nad moim ukochanych zbiornikiem ich liczebność wyrażana jest czterocyfrowo, nie mniej jednak nie były wcześniej w kręgu moich zainteresować. Może właśnie nadszedł czas, żeby się z nimi zmierzyć. Oczywiście była jeszcze niezawodna bociania rodzina.

66.
Dołączona grafika

67.
Dołączona grafika

68.
Dołączona grafika

Ta czasem zapuszczała się w swoim morderczym pochodzie pod sam domek, zastanawiała mnie częstotliwość z jaką bociany coś połykały. Dopiero później doszedłem do wniosku, że to prawdopodobnie ślimaki o których ostatnio tak głośno. Kiedy biali dostojnie kroczyli w skąpanej rosą trawie, pośród pasących się krów, wychodziłem cichutko tylnim wejściem i możliwie jak najspokojniej starałem się podejść i wykonać ujęcia. Zdjęcia z reguły robiłem z nowym nabytkiem TCx1,7. Czasem były pełne kadry.

69.
Dołączona grafika

70.
Dołączona grafika

71.
Dołączona grafika

Nauczyłem się też czegoś ważnego, podchodziłem je z wiatrem, dzięki temu wybicie w powietrze zawsze odbywało się w moją stronę. To pozwalało uzyskać ciekawe ujęcia startu, pełne dynamizmu zdjęcia. Bocian jest stosunkowo ciężki i kiedy je obserwowałem, zawsze startowały pod wiatr, żeby zwiększyć siłę nośną. Rezultat bocianich zdjęć oceniam pozytywnie na dotychczas posiadanych zdjęć tego ptaka. Wzbogaciłem się o nowy gatunek.

72.
Dołączona grafika

73.
Dołączona grafika

74.
Dołączona grafika

Tymczasem wrócił temat zwiadu na wodzie. Najlepszym sposobem na zwiedzenie jeziora dawała łódź wiosłowa jaką mieliśmy do dyspozycji. W tym czasie załogę domku wzmocniły kolejne cztery osoby, zatem przysłowiowa pełna chata. Mimo pochmurnej pogody i przelotnych deszczy nastroje dopisywały. Pierwszą wyprawę wykonaliśmy w cztery osoby. Można śmiało powiedzieć, że miała charakter niewinnej „przejażdżki” łodzią, tak w istocie było, mnie jednak ta wyprawa miała też pomóc odpowiedzieć na kilka pytań. Uzbrojony w lornetkę obsadziłem wiosła i w głośnym akompaniamencie plotkujących na rufie pań ruszyliśmy naprzód.

75.
Dołączona grafika

76.
Dołączona grafika

Na pokładzie panowała świetna atmosfera. Na dziobie wędkujący, ja obserwujący i dwie plotkujące. Co jakiś czas przestawałem wiosłować i obserwowałem ciekawiące mnie miejsca. Nie trwało długo namierzenie kormoraniej czatowni. W oddali na zachodnim brzegu jeziora, czyli właściwym tym, gdzie mamy dom. Na wysokim, gęsto porośniętym brzegu, wśród olsów sterczało kilko uschniętych konarów, tak obiecujących przy tym gatunków. Liście, które jeszcze zostały odcinały się szarością na ciemnozielonym tle. To pozostałości kormoraniego stada. Poniżej, jedna z ols zmogła się pod naporem czasu i od lat już leżała w wodzie, dając świadectwo swojego istnienia jedynie częścią konarów, wystających z wody i nie mających zamiaru poddać się zapomnieniu. Tam na pewno siedzą, widać ślady ich działalności. Kormorany muszą mieć miejsca, gdzie suszą pióra, muszę mieć bezpieczne lokalizacje, gdzie po nurkowaniu będą się mogły przygotować do lotu. Było około godziny 15, wtedy nie widziałem ani jednego, ale wiedziałem że tam na pewno je spotkam. Tego samego dnia, pod wieczór wybrałem się już samotnie. Cieśnienie zaczęło spadać, chmury powoli pojawiły się na niebie. Nadchodziła zmiana pogody. Wypłynąłem na środek jeziora, jakieś 300 m od wcześniej obserwowanego miejsca. Zobaczyłem jak ich czarne sylwetki zdobią piętrzące się w powietrze olchy. Trzy zdecydowanie jaśniej ubarwione osobniki siedziały na powalonym w wodzie konarze zapomnianego drzewa. Podpłynąłem bliżej, zerwały się w powietrze, te startujące z konara tuż znad wody, musiały zrobić rozbieg. Słyszałem doskonale odgłos uderzających płetw o wodę, kiedy biegły po jej powierzchni, rozpościerając swoje płaszcze. . Moje przypuszczenia się sprawdziły. Wpłynąłem w tamten region, aby obejrzeć brzeg. Ten o wysokości około 70 cm, szedł ogromną stromizną w górę na wysokość 6-7 metrów. Całe zbocze porośnięte Jerzynami, gęstymi chaszczami, przebitymi pniami olch, wszystko to skryte w niezwykłej ciemności pod baldachimem konarów drzew. Teren niezwykle trudny. Wtedy wpadłem na pomysł użycia łodzi. Jej wielkość pozwalała zasadniczo rozbić na niej namiot. Ten mający podstawę w kształcie kwadratu, nie pokryje jej całej długości. Odkryty pokład mogłem skryć przed rozłożystymi gałęziami olch, które wystawały odważenie nad wodą na odległość co najmniej 1,5 metra. Do tego pas bunowiska nagle kończący się pozwalał stabilnie zakotwiczyć łódź. Burty postanowiłem pokryć siatką, tak że będzie ona stanowić podłogę na której dopiero rozbiję namiot. Oka siatki dodatkowo ustabilizują szkielet namiotu, usztywnią go od spodu. Siedzieć miałem na miejscu do wiosłowania.
Kolejne dni przyniosły zmienną pogodę, słońce co raz rzadziej przychodziło nam z pomocą, deszcz co raz częściej witał nas o poranku, niskie chmury i wiatr. Pogoda ciemna i zachęcająca do spania. Dziwny zaiste to lipiec, zupełnie niepodobny do wakacyjnego ideału.

77.
Dołączona grafika

78.
Dołączona grafika

Tylko trawa skąpana w drobnym deszczu zdawała się kipieć radością swojej niesamowitej zieleni. Jeżeli miałbym określić najpiękniejszy odcień zielenie, to wybrałbym świeżą trawę podczas lekkiego deszczu. Ma wtedy niesamowitą głębię, odcień i kontrast nadają jej nierzeczywistej postaci.

79.
Dołączona grafika

80.
Dołączona grafika

81.
Dołączona grafika

Dni mijały, a ja nadal nie miałem zdjęć kormoranów. Jeszcze dwie wyprawy łodzią potwierdziły ich stałą obecność na obserwowanym miejscu. Zawsze wypływałem popołudniami, nigdy ranem i wtedy były. Los mi miał pokazać, że czasem najgorszy w mniemaniu naszym czas, jest tym najlepszym. Udało mi się zlokalizować też stado nurogęsi, te jednak pojawiały się w różnych rejonach, nie potrafiłem stwierdzić gdzie można spotkać je z całą pewnością. Ograniczyłem się zatem do obserwacji przez lornetkę. Nie podjąłem prób wykonania zdjęć. Moją co raz bardziej skupiały kormorany. Czarne płaszcze, żandarmeria jeziora. Prowadziłem próby z łodzią.
Pewnego ranka obudziłem się przed 4 rano i cichutko wyszedłem z domku. Na dworze panował mrok, pogłębiony niską podstawą chmur. Te sunęły szybko, mimo że nie czułem najmniejszego podmuchu wiatru. Woda była spokojna, jej tafla wyglądała jak jakieś magiczne uroczysko, kryjące coś w sobie, coś niebezpiecznego.
Rozłożyłem namiot, przygotowałem wszystko, termos z kawą i gumy z nikotyną. Namiot ustawiony był frontem w stroną dziobu. Aparat na statywie, ja za namiotem wziąłem się za wiosła. Kiedy byłem na środku jeziora zacząłem przyglądać się lornetą. Jeden, stary osobnik siedział na drzewie wysoko nad wodą. Powoli skryty za sylwetką namiotu kierowałem się w jego stronę. Powoli wiosła zanurzały się w spokojnej wodzie mącąc jej kamienny wizerunek. Byłem co raz bliżej, co chwila rzucałem okiem w stronę jedynego strażnika jaki obrał suche olchy za poranną czatownie. Kiedy dopłynąłem do brzegu, czarny jeździec nadal siedział. Trochę mnie to zdziwiło, mając na uwadze, że ostatnio uciekały z odległości 100 metrów. Teraz byłem najwyżej 20-30 metrów.

82.
Dołączona grafika

Zacumowałem łódź, wpłynąłem w gęste bunowisko i ustawiłem się frontem w stronę powalonego drzewa, które znajdowało się o 10 metrów bliżej. Na pierwszy raz nie chciałem zbliżać się bardziej. Mijały minuty, cała okolica nie napawała otuchą. Ciężkie, wstrętne chmury sunęły niczym dym płonącego miasta. Czasy były absurdalne, nawet nie wyzwalałem migawki, szkoda jej niszczyć, szansa na udane zdjęcie była znikoma. Czekałem zatem w spokoju, wypiłem kawę i wziąłem gumę. Powoli, bardzo powoli stawało się jaśniej, jednak niezauważalnie dla ludzkiego oka. Wskazywał na to tylko światłomierz. 1/50, 1/100, 1/150, ISO 2500. Fatalne warunki. Kormoran nadal siedział, czasem kilkanaście minut w bezruchu. Miałem nadzieję, że przylecą następne, że zjawią się jego towarzysze, kolejni czarni jeźdźcy. Oni jednak się nie pojawiali. Z prawej flanki nadpłynęły perkozy. Stary z trójką młodych.

83.
Dołączona grafika

Były jednak daleko, zbyt daleko żeby myśleć o czymkolwiek. Co chwile schodziły pod wodę. Kiedy stary wynurzał się z rybą, karmił nią małe. Czas nareszcie doszedł do 1/500 sekundy. Podpiąłem TC 1,4. Kormoran na drzewie był przecież daleko, zdjęcia będą raczej środowiskowe, wrócę jednak z czymkolwiek. Czas znowu spadł do 1/250. Zrobiłem kilka ujęć. W tym momencie zaczęło padać. Spod osuwających się olszyn porastających brzeg wynurzyły się dwie samice krzyżówki. Żerowały po okolicznej wodzie. Było już po 6 rano kiedy młode perkozy odłączyły się od starego i opływając mnie szerokim łukiem dopłynęły do brzegu jakieś 50 metrów przede mnie. Stamtąd zaczęły się zbliżać. Zrobiłem kilka ujęć.

84.
Dołączona grafika

Co jakiś czas fotografowałem też kormorana na drzewie, do czasu kiedy zerwał się z drzewa. Zostałem sam, małe perkozy wypłynęły na jezioro, krzyżówki jedynie co jakiś czas dotrzymywały mi towarzystwa. Dotrzymywały go do czasu jak pojawił się niespodziewany gość. Gągoł pojawił się nagle, nie widziałem dokładnie z której strony przypłynął. Wpłynął pod powaloną olchę tuż obok krzyżówki, zaczął żerować, ta jednak przegoniła stanowczo i z uporem podążyła jego śladem.

85.
Dołączona grafika

Druga krzyżówka również zginęła mi z oczu. Drobny deszczyk sypał z nieba, a ja zostałem całkowicie sam. Tuż przed ósmą opuściłem namiot, wziąłem się za wiosła i popłynąłem w dalszą cześć jeziora wzdłuż brzegu. Przed oczami przeleciała mi szmaragdowa sylwetka zimorodka. Wylądował jakieś 100 metrów dalej.

86.
Dołączona grafika

Popłynąłem w jego stronę, wypłoszyłem go znowu, deszcz zasypywał mnie co raz mocniej. Wypłoszyłem go ponownie, postanowiłem zawrócić. Kiedy odwróciłem moje dziwne pływało zobaczyłem, że dwa kormorany znowu siedzą wysoko na olchach. Popłynąłem w ich stronę. Zbliżałem się powoli, na ostatnim odcinku w obawie przed wypłoszeniem rozpędziłem łódź mocniej i wszedłem do namiotu. Udało mi się wyzwolić migawkę dwa razy, bo kormorany zerwały się z drzew opadając na kilka metrów, by nagle skrzydłami unieść ciężar swych ciał i ruszyć tuż nad taflą wody, gdzieś na południe na nieznaną mi siedzibę.

87.
http://img42.imagesh...77/29073662.jpg

Tak zakończyła się moja pierwsza próba fotografowania z wody, samo ukrycie nie spełniło oczekiwać, chociaż możliwe że w grę weszły inne czynniki. Same krzyżówki i gągoł udowodnił mi, że z pułapu wody nie byłem szczególnie dla nich zauważalny. Może mi się to wszystko tylko wydawało. Wracałem przemoczony, przypomniało mi się ostatnie posiedzenie w rodzinnych stronach.
Pogoda tego dnia nie odpuściła padało, aż do późnego wieczora. Parszywe lato pomyślałem. Wyruszyłem ostatni raz na rekonesans w ten sam region, tym razem od lądu. To niecały kilometr od domu. Kiedy dotarłem na miejsce, idąc szczytem skarpy piętrzącej się nad wodą, wystartowały z drzew, słyszałem łopot ich płaszczów, wyglądały niczym czarni jeźdźcy, zawładnięci ciemną mocą królowie, siedzący na nazgulach. Chwilę później z powalonej olchy wystartowały trzy młodsze. Czyli siedzą, czyli spotkam je tutaj na pewno. Przedarłem się przez gęstwinę stromego zbocza i częściowo na nogach, częściowo na tyłku zjeżdżając, zatrzymałem się tuż nad spadem do wody. Stromizna robiła wrażenie wysokość niczym dom, co najmniej 6-7 metrów ostrego spadu, w niektórych miejscach prześwitywała glina. Gęsta ściana opadających gałęzi, porośniętych listowiem całkowicie zasłaniała widok na jezioro od strony lądu. Wyglądało to niczym kotara w operze olch, zasłonięta na wieki, w obawie przed ujawnieniem tajemnic jeziora. Zrobiłem kilka kroków na przód. Przez malutkie judasze w gęstych zaroślach gałęzi, zobaczyłem z bliska konar starej olchy, leżącej w przybrzeżnej wodzie, fale delikatnie łaskotały wyrzeźbione ornamenty pnia. Przede mną, tuż nad spadem do wody z jednego korzenia wypuściły dwa potężne drzewa, rozchylające się tworząc literę „U”. Tutaj ziemia dosłownie na chwileczkę, przechodziła w płaszczyznę, płaszczyznę która mogła być dla mnie szansą. Zacząłem ubijać miejsce nogą, grunt był twardy, przecież rosły tam drzewa, musiał być stabilny. Spad był tutaj naprawdę niewielki, wystarczający by postawić kwadrat o boku 1,36 metra. Widok stąd na powaloną olchę był idealny, trochę za wysoko ale i tak zdjęcia mogą wyjść interesująco. Odległość oceniłem na około 10 metrów. Idealnie! Całość przysłaniała tylko jedna gałąź z listowiem, udało się ją jednak zahaczyć o konar i uzyskać czystą perspektywę. To była moja ostatnia szansa, to miejsce miało dać mi zdjęcia kormorana. Poszedłem po sprzęt. Kiedy szedłem z powrotem na stanowisko objuczony bagażem, rozmyślałem nad kierunkami świata. Niestety byłem na zachodnim brzegu prostopadle do osi jeziora, to dawało siłą rzeczy front namiotu na wschód. Stanąłem i wyjąłem kompas, niestety miałem racje. Jednak nie jest idealnie. Sądząc jednak po stanie nieba słońce bardzo we znaki mi się nie da. Powiedziałbym nawet, że jest nikła szansa na pojawienie się ostrego tylniego światła.

88.
http://img508.images...44/26244493.jpg

Około godziny 20 rozstawiłem namiot, nakryłem siatką, w środku zostawiłem krzesło, statyw, i naszykowane miejsce na sprzęt. Postanowiłem wrócić następnego dnia. Zapadał już zmrok i nie było sensu czekać, kormorany najprawdopodobniej odeszły na kolonie.
Kiedy wstałem następnego poranka, chmury mnie nie zawiodły. Okryły niebo tak szczelnie, że widok słońca wydał mi się mniej prawdopodobny niż szybujący bielik. Wełna nisko idących chmur sunęła tym razem z południa na północ. Wiatr zdecydowanie silniejszy, temperatura spadła. Cholera by wzięła taki lipiec.

89.
http://img687.images...83/54944587.jpg

Rozmyślałem nad godziną. Jeszcze poprzedniego dnia postanowiłem złamać moje zwyczaje i nie iść o świcie. Wybrałem najbardziej w moim odczuciu absurdalną porę dnia. Iść po śniadaniu, najedzony, po kawce i po porannym papierosie. Była 10.15 kiedy bardzo ostrożnie zacząłem schodzić w gęstych zaroślach po skarpie do mojej czatowni. Ulżyło mi kiedy zastałem ją w nienaruszonym stanie.

90.
http://img23.imagesh...82/55589540.jpg

Wszedłem do środka cichuteńko. Minęło może 20, może 30 minut a do moich uszu doszło ich gardłowe pokrakiwanie. Siedzą nade mną pomyślałem, są tutaj cały czas! Niesamowite, nie wypłoszyłem ich wejściem. Siedzę i czekam, nie widzę nic dookoła, bo judasze okala szczelnie siata. Nie widzę też tych co siedzą nade mną. Czasem tylko słyszę niezwykły gardłowy głos kormorana, znany mi z przesłuchiwanej płyty.

91.
http://img714.images...29/82643143.jpg

92.
http://img217.images...68/13539230.jpg

Nagle przez otwór w zaroślach prowadzący na jezioro dostrzegłem nisko lecącą sylwetkę. Zniknął mi na chwilę z oczu, czekam cierpliwie, mijają sekundy. Czy zatoczy koło i wyląduje? Usiadł na drzewie nade mną, słyszałem gromkie owacje reszty kormoranów. One oznajmiały mu, które miejsca są zajęte. Przez olchę przeszedł wstrząs siadającego ptaka. Czekam dalej. Światło jest wystarczające, żeby podpinać najcięższy telekonwerter. Tak właśnie zrobiłem. Ogniskowa 510 daje pełne klatki na całej długości pnia powalonego zębem czasu. Minęła godzina, jeden z kormoranów zerwał się z drzewa i usiadł na wodzie, zniknął znowu gdzieś za zaroślami drzew. Co jakiś czas miga mi jego sylwetka w szparach olchowej kołdry. Po chwili podpłynął pod konar, po czym na niego wskoczył.

93.
http://img228.images...59/40394874.jpg

94.
http://img850.images...49/39292942.jpg

Zobaczyłem go wtedy naprawdę z bliska. Rozłożył skrzydła w czarny płaszcz, one jeszcze bardziej mi zaczęły go przypominać. Istnie prehistoryczny wygląd, smukła sylwetka, trupio wyglądające oczy i kontrastujące żółte policzki.

95.
http://img94.imagesh...27/56710840.jpg

Niezwykle ułożone sterówki ogona w zaostrzone paliki, tworzące półkole. Całość robi wrażenie. Nie można powiedzieć że to przepiękny ptak, ale ma w sobie coś niezwykłego, coś pociągającego. Pociągający jest chyba fakt, że świetnie poluje na ryby, że potrafi przeprowadzać atak w stadzie, dokładnie zaplanowany.

96.
http://img40.imagesh...72/93664951.jpg

97.
http://img17.imagesh...80/37133347.jpg

98.
http://img684.images...64/92551088.jpg

99.
http://img683.images...08/32182839.jpg

Rozłożonymi skrzydłami zaczął powoli potrząsać, tak aby skapnęła jak największa ilość wody, po chwili zastygły w przerażająco rozpostartej pozie na dobre. Wydawał się ogromny. Na łopatkach i grzbiecie pióra układały się niczym łuski w pancerz, logicznie przepleciony wymyślnym wzorem. Nogi całkowicie czarne lub czarno – szare i płetwy, napędzającego go pod wodą. Wyzwalałem migawkę jak oszalały, zmieniałem konwertery i ustawienia.

100.
http://img171.images...86/99010587.jpg

101.
http://img838.images...48/96245414.jpg

102.
http://img685.images...16/88468292.jpg

103.
http://img827.images...48/25997556.jpg

104.
http://img824.images...53/72254351.jpg

105.
http://img196.images...16/45004051.jpg

Podpłynął kolejny, tym razem młodziak, potem następny. Pięknie prezentowały się na powalonym drzewie. Suchy, zbrązowiały, pokryty starością pień idealnie uzupełnił ich trupi wygląd. Całości dodawała uroku szarość dnia. Pogoda wisielca. Czas w tej ekstatycznej fazie fotografowanie mijał jak szalony. Kormorany co jakiś czas zmieniały pozycje dając mi nowy temat na zdjęcia.

106.
http://img717.images...62/57437869.jpg

107.
http://img40.imagesh...69/85817603.jpg

Godzina 13.00, niestety nadszedł czas wychodzić. Dzidziuś się obudził zaalarmowała żona, pędzę do domu. Trzy godziny posiedzenia i ponad 8 GB zdjęć. Piękny wynik. Wszystko w ten ponury dzień, teraz przystrojony dodatkowo rozpoczynającym się deszczem. To była ostatnia wyprawa, nazajutrz szykowaliśmy się do domu. Wnioski jakie nasunęły mi się po tym wyjeździe to przede wszystkim niskie bogactwo awifauny na zbiornikach tego typu. Duża głębokość, brak rzek i rozlewisk spowodowały, że tylko dość licznie występujące gatunki naszego kraju, zdolne do nurkowania znajdują tutaj dom. Cieszę się jednak z tych kilku ujęć, cieszę się że mogłem przebywać chociaż odrobinę z tymi ptakami. To ważne doświadczenie.

108.
http://img143.images...39/47839691.jpg

109.
http://img841.images...87/80282953.jpg

#36 enkoder (Paweł)

enkoder
  • Użytkownik
  • 1337 postów
  • Wiek: 48
  • Lokalizacja:
    Wrocław, Krzyki

Napisano 03 sierpień 2011 - 15:11

obywatel, nie mam pytań, świetnie opowiadasz, bardzo dobrze się czyta i ogląda.
Seria z bocianem i kormoranem, wypas!

#37 ciechus (Adrian Ciechanowski)

ciechus
  • Lokalizacja:
    Police

Napisano 03 sierpień 2011 - 15:58

obywatel,masz talent do pisania,zdjęcia też świetne.Powinien być oddzielny temat do takich powieści np."fotoopowieści"bo szkoda żeby zatraciło się w BŁ.

Canon eos 400D+C 300mm f/4 L

http://fotografiaprz... ... strefa.pl/


#38 Iroslav

Iroslav
  • Użytkownik
  • 761 postów
  • Lokalizacja:
    Amsterdam

Napisano 03 sierpień 2011 - 17:08

obywatel , jak zwykle super opowiadanie , fajnie sie czyta :beer:

Czesc Irek

D5+ N500/4G VR


#39 emwi

emwi
  • Lokalizacja:
    Warszawa

Napisano 03 sierpień 2011 - 17:21

obywatel, dzięki za kolejną świetną opowieść

X-T3, X-T20, X-M1, K-5 IIS, S5 PRO i pleśniaków garść, szklarni nie ogarniam
 


#40 obywatel

obywatel
  • Użytkownik
  • 988 postów

Napisano 03 sierpień 2011 - 17:22

Myślałem, że nikt nie dotrwa do końca z tym tasiemcem. Cieszę się, że mogłem umilić czas. Nie wypada mi prosić moderatorów o nowy wątek dla relacji, za krótko u was goszczę ;-) . Jeżeli pewnego dnia zdecydują się i założą, to oczywiście będzie super.





Podobne tematy Collapse

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych