Babia Góra - tam i z powrotem
#1
Napisano 12 listopad 2010 - 11:03
w tym czasie podziwiałem ją wielokrotnie, w drodze w i z Tatr albo z trasy na Słowację.
Bo też prezentuje się pięknie i kusi, kusi...
Wylądowałem więc w sierpniu w Zawoji, w ośrodku z basenem (fantastyczna woda prosto ze strumyka, tak około 12-15*C) i rewelacyjnym widokiem na całe Pasmo Babiej.
Po rozgrzewkach na okolicznych szczytach nadszedł czas na danie główne.
Mam z rodziną układ, że jeden dzień w czasie naszych górskich wypraw jest mój - wstaję wtedy zazwyczaj bladym świtem i ruszam na całodzienną wyprawę.
Tego dnia też tak miało być. Wstałem rankiem i wyjrzałem na pogodę - nie było rewelacyjnie, szczyt tonął w chmurze, ale na dole się przejaśniało. Ponieważ tak zaczynał się każdy poranek a potem się wypogadzało postanowiłem zaryzykować i ruszyłem.
Na początku było trochę (tak około 40 minut) przez Zawoję, bo mimo że pensjonat był dość wysoko to jednak miano najdłuższej wsi w Polsce zobowiązuje i jakieś 3-4 kilometry musiałem przeleźć nim dotarłem do początku Czarnego Szlaku w kierunku Przełęczy Jałowieckiej.
1.
Szlak początkowo biegnie duktem wyjeżdżonym przez ciągniki drwali ale zaraz potem zagłębia się w las. Strasznie żałowałem że nie wziąłem statywu - bo pode mną pięknie wił się w lesie strumyk. Ale statyw to ładnych parę kilo, a ja już nie mam tej kondycji co 10-15 last temu. Lazłem więc sobie mozolnie w górę dysząc mocno i patrząc z niepokojem w niebo. Po około 45 minutach przy ostrym zakręcie szlaku w prawo trafiłem na polankę.
2.
Widok jaki z niej miałem nie nastrajał optymistycznie - chmury zamiast się rozwiewać gęstniały, a i Babia nie odsłaniała oblicza spoza welonu mgieł i obłoków:
3.
4.
Po krótkim odpoczynku ruszyłem jednak dalej za daleko już byłem by wracać, zresztą mimo chmur nie padało. Zrobiło się stromo i "leśno". Zazwyczaj czuję się wtedy lekko nieswojo, cywilizacja odcisnęła na mnie swoje piętno i nie jestem już taki swobodny w lesie jak kiedyś. Wzrasta mi wrażliwość słuchu i wydaje mi się że słyszę każdy szmerek i trzask w promieniu kilometra. Tuż przed przełęczą poczułem zapach dymu i pełen niepokoju rozglądałem się skąd może pochodzić. Po chwili usłyszałem słowackie okrzyki i dźwięk siekier i pił mechanicznych - trwała wycinka lasu i chłopaki ogrzewali się przy ogniu.
A ja dolazłem wreszcie na przełęcz Jałowiecką Północną 998 m.n.p.m.
5.
Chmury nie ustępowały, ale i ja też, więc ruszyłem dalej teraz łącznie czerwono-niebiesko-zielono-żółtym szlakiem w stronę Małej Babiej Góry. Niebo wciąż było szare ale poczułem wiatr - dawał nadzieję, że pogoni chmury.
6.
Podejście z przełęczy jest ciężkie, w dodatku było mokro i bardzo szybko miałem przemoczone spodnie - paprocie, maliny i kosówka z wielką radością zrzucały na mnie nadmiar wody.
7.
Wiatr wydawało się pomagał i co jakiś czas otwierał się za mną widok na Beskidy - tutaj na Pilsko i okolice.
8.
Niestety od południa wciąż napływały nowe warstwy chmur i co jakiś czas ginąłem w szarościach. Co chwila miałem huśtawkę.
9. od takiego widoku:
10. po takie mleko, w którym wszystko znikało jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki:
Chmurki nie dały za wygraną i na Małą Babią wchodziłem w chmurach i w przejmująco zimnym wietrze. Przewidująco miałem ze sobą czapkę, ale ręce mi zmarzły porządnie.
11.
12. widok z Małej Babiej
13. Dowód
Żałowałem braku pogody, bo w chwilach przejaśnień na dole otwierał się widok na Zawoję:
14.
Nie było co czekać - lazłem dalej w kierunku Przełęczy Brona od czasu do czasu rozglądając się na nagle otwarte widoczki.
15. Pasmo Kiczorki-Policy
16. i Zawoja raz jeszcze
Na Przełęczy Brona spotkałem wreszcie pierwszego człowieka - szedł od Krowiarek i zmarznięty był potwornie. Powiedział, że na Diablaku wieje jak cholera i w chmurach temperatura dochodzi do 0*. Na potwierdzenie tych słów demonstrował ubrane w skarpetki ręce - inaczej nie dało się utrzymać kijków. Byłem już tak daleko, że szkoda mi było wracać. Dlatego westchnąwszy ciężko zapakowałem aparat do plecaka i poszedłem w górę. Z trasy z Przełęczy na Babią nie pamiętam praktycznie nic - tylko chmury, wiatr i zimno. Cóż, królowa Beskidów i Pogody postanowiła dać mi w kość. Po blisko godzinie mozolnego wspinania w końcu pod nogami poczułem gołoborze:
17.
i dolazłem. Babie góra była znowu moja!
18.
Zaszyłem się za murkiem z kamieni i po zmienieniu przemoczonego t-shirtu i równie mokrych skarpetek zrobiłem sobie przerwę obiadową. Kabanosy smakowały wyśmienicie, gorzej było z popijaniem zimną wodą - termosu nie wziąłem i tego ciepła mocno mi brakowało. Musiał wystarczyć "energy drink". Nadal było zimno i wietrznie więc szybko ruszyłem w dół. Jak dotarłem w okolice Gówniaka zaczęło się znowu przecierać:
19.
i wreszcie widziałem po czym i dokąd idę. Były też znowu widoczki na okolicę:
20.
i tylko sam szczyt Diablaka nie chciał się pokazać:
21.
Tuż przed południem dotarłem do Sokolicy i musiałem zdecydować co dalej. Telefon do żony i zejście na Krowiarki z podwózką do Zawoi czy też wędrówka leśnym Górnym Płajem. Godzina była młoda, dlatego zdecydowałem pójść w las i zielonym szlakiem ruszyłem w dół:
22.
...
C.d.n.
#2
Napisano 12 listopad 2010 - 13:39
#3
Napisano 12 listopad 2010 - 15:13
Zwierząt jakiś nie było?
#4
Napisano 12 listopad 2010 - 15:26
#5 (Paweł)
Napisano 12 listopad 2010 - 15:58
#6
Napisano 12 listopad 2010 - 17:15
#7
Napisano 13 listopad 2010 - 21:42
#8
Napisano 14 listopad 2010 - 16:34
Górny Płaj to dość uczęszczana ścieżka łącząca Markowe Szczawiny (nazwa oryginalna) z Przełęczą Krowiarki - zazwyczaj pokonywana w odwrotnym kierunku.
Zejście z Sokolicy jest krótkie ale bardzo strome i trzeba na kopyta uważać. Ale widoczki dookoła śliczne
23.
24. kamienna ścieżka w dół
25.
Las jest pozostawiony sobie i drzewa powolutku zarastają mchami
26.
widać, też że wiatr nie próżnuje i się stara żeby materiału na runo nie brakowało
27.
Niebo niestety wciąż było szare
28.
ale powoli zaczęły pojawiać się przebłyski światła. niestety na razie na bardzo króciutko.
29.
30. jakieś przydrożne grzybki - znowu brakowało mi statywu i szkła makro.
31. ten okaz to pięknoróg lepki - jeden z ładniejszych grzybków
były też i bardziej znane okazy:
32.
Okoliczni mieszkańcy bardzo sobie chwalili ten rok, grzybny był ponoć bardzo.
Wreszcie i mi błysnęło światełko
33.
i można było coś pokombinować:
34.
Z mapy wychodziło i że do schroniska jest blisko tymczasem lazłem i lazłem i lazłem...
35.
w tym miejscu najbardziej płakałem za statywem - strumyk był śliczny ale w cieniu i nic nie dało się zrobić.
36.
37.
W końcu gdy zacząłem się już niepokoić dostałem środki uspokajające:
38.
jeszcze jedna wydobyta z cienia paprotka
39.
i za drzewami pojawiło się schronisko
40.
Pod schroniskiem kłębił się spory tłum - mimo niepogody ludziska wybrali się w góry i teraz grzali się i suszyli po zejściu z Babiej. Usiadłem sobie i ja, zjadłem pricepolo, popiłem energydrinkiem i ruszyłem żwawo w dół:
41.
Szlak na dół był mało ciekawy - dlatego schowałem aparat i mimo sporego zmęczenia raźnym krokiem po niecałych 9 godzinach od startu znalazłem się na parkingu w Zawoi Markowej.
42.
Tam już czekała żonka w autku i ostatnie 4 kilometry odbyłem szybko i bardziej komfortowo.
Chmury trochę popsuły mi rajd, ale też dzięki temu zrobiłem go szybciutko i byłem dużo mniej zmęczony niż myślałem że będę przed ruszeniem w trasę. Niedosyt jednak pozostał dlatego : Ciąg dalszy jeszcze nastąpi
#9
Napisano 14 listopad 2010 - 22:54
#10
Napisano 30 listopad 2010 - 22:37
sorki, trochę to potrwało...August, ja czekam.
Jak napisałem w Zawoi siedziałem przez tydzień i nie mogłem sobie darować tego braku pogody w dniu rajdu. Wschodów kilka było pięknych i parę widoczków Babiej mi się zrobić udało, ale chciałem więcej. I w końcu się udało - Babia okazała się łaskawsza i zdobyliśmy ją całą rodzinką. Relacja będzie głównie fotograficzna...
43.
44. takich widoków mi zabrakło kilka dni wcześniej
45.Diablak pod chmurką
46. Widok na Policę...
47. i na Słowację
Niestety powietrze było mało przejrzyste, w lepszych warunkach pienie widać Tatry i Małą Fatrę - moje ukochane miejsce na Słowacji.
48. Ścieżka na szczyt
49. ostatnie kosówki
50. już blisko
#11
Napisano 02 styczeń 2011 - 14:11
Pasmo szczytowe Babiej ciągnie się i ciągnie - przed oczami ciągle wyrasta jakaś górka - człowiek myśli że to już, a tu za nią widać kolejną i trzeba piąć się dalej...
51.
52.
53. to już ostatnia przeszkoda
54. prawie u celu
55.
56.Widok w stronę Słowacji - niestety do widoczności szczęścia nie mieliśmy normalnie widać stąd Tatry i Słowackie pasma Małej i Wielkiej Fatry i Choczańskie Wierchy
57. Skałki na szczycie
58. Widok na Małą Babią
59. Gołoborze w drodze powrotnej
60. i jeszcze raz Słowacja - znowu mnie tam ciągnie, Wielki Chocz na mnie jeszcze czeka..
61.
Schodziliśmy tym samym, szlakiem (zielonym) którym i ja szedłem sam - chcieliśmy bowiem zobaczyć ukryte w lesie jeziorko. ładne jest ale fotograficznie strasznie trudne, nijak tam dobrej pozycji znaleźć nie mogłem, w dodatku bardzo mocne światło miałem.
62.
63.
64.
Miło było odwiedzić Diablaka po latach - ale jeszcze kilku rzeczy nie udało mi się zobaczyć. Szczególnie mi szkoda strumyków - kilka ich po drodze widziałem i warto by było się tam ze statywem zasadzić i popstrykać. Cóż będzie powód by kiedyś jeszcze tam wrócić...
65. Babia w wieczornym świetle z łysym
66. Szczyt Diablaka
67. Całe Pasmo
I to by było na tyle
#12
Napisano 02 styczeń 2011 - 14:42
#13 (Tomasz Szyszko)
Napisano 03 styczeń 2011 - 09:41
#14
Napisano 03 styczeń 2011 - 22:33
A góra w sumie dość łatwa do zdobycia.
Ech, za mną też już góry chodzą...
#15
Napisano 03 styczeń 2011 - 23:26
Podobne tematy
Temat | Podsumowanie | Ostatni post | |
---|---|---|---|
Precz z knotami!!! Czyli jak podnieśc poziom zdjeć na Forum. |
|
|
|
tadalafil side effects abnormal ejaculation with tamsulosin |
|
|
|
Tamron 150-600 G2 vs Sigma 150-600 C do Canona R |
|
|
|
tamsulosin and cialis together |
|
|
|
can tamsulosin be taken with cialis |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych