
Chwilę później podchodzimy dwa żubry... Adrenalina, ręce się trzęsą a statyw w aucie...
1.

Wyszło co widać-prawie nic....
Ruszyliśmy w drogę powrotną z nadzieją że uda się je spotkać na drodze ... i tak się stało. Jednak za daleko i światełko pozostawiało wiele do życzenia.
2.

3.

Tyle widzieliśmy żubra tego dnia. Zbyt wcześnie by wracać do domu, postanowiliśmy zapuścić się trochę w Puszczę.
4.

Niemalże na każdym dukcie towarzyszyły nam jelenie, było jednak zbyt ciemno aby coś z tego wydobyć. Tego samego dnia udało się nam jeszcze podejść do stada żubrów po śladach. O zdjęciach nie było mowy - każdy z nas nacieszył oko

24.01.10
Pobudka, nie pamiętam o której ale dzień wcześniej posiedzieliśmy po wypadzie przy żubrze i mój organizm odmawiał mi posłuszeństwa

Pół godziny później jesteśmy w Teremiskach i czekamy na wschód słońca... Dzień wczorajszy szybko wywietrzał

5.

6.

Mróz odebrał nam wszystkie chęci na fotografię pejzażową, kilka klatek i uciekaliśmy do auta... ale tam kawa (przynajmniej w moim termosie była ale mrożona). Kanapki były ale mrożone.
Dzięki uprzejmości właściciela skansenu mogliśmy się trochę ogrzać i wypić grzańca

Osoby które miały w życiu do czynienia z odmrożeniem wiedzą jaki to ból, ja myślałem że wejdę z rękoma do pieca. Długo minęło zanim poczułem palce...
Apetyt na żubry strasznie nam urósł pierwszego dnia i pomimo mrozu postanowiliśmy kontynuować polowanie dalej ...
Wszędzie były ich ślady ale ich widu ani słychu....
W końcu dostrzegamy jednego na skraju lasu. Szybki plan działania i do przodu. Plan szybko nawalił, okazało się że nie był sam jak myśleliśmy i gorzej było z podejściem...
7.

Plan się zmienił - czołgiem i do przodu

8.

A to co z tego podczołgania powstało ....
9.

Bardziej w krzakach schował się młody piękny osobnik, ale no właśnie zawsze jest jakieś ale... Stał w zacienionych krzaczorach...
10.

Każdy z nas wykorzystał te spotkanie najlepiej chyba jak mógł. Jak już powiedziałem na plenerze i powtórzę teraz - zdjęcia z tego wszystkiego nie były najważniejsze...
Kolejny nasz ruch tego dnia

25.01.10
O wschodzie nawet nie wspominaliśmy - tak przemarzliśmy dzień wcześniej że odechciało nam się pejzaży... Chcieliśmy podejść jakieś stado najlepiej na otwartym polu, polanie. Udało się, po b. długim wyczerpującym przedzieraniu się przez Puszczę. Gdy byliśmy już blisko na tyle aby oddać pierwsze strzały. Ja pier...le zamarzł mi obiektyw, myślałem że wyjdę z siebie. Taaaaaki widok a sprzęt nawalił. Robiłem co mogłem ale jak juz udało mi się doprowadzić go do kultury, żubry odeszły.

Adrianowi jednak udało się coś pstryknąć i myślę że będzie dorzucał do tematu lub do tematycznych...
11.

Po tym podejściu (nieudanym dla mnie


12.

Od lewej GRABEER - GUTEK
Od Kuchni
13.

14.

15.

Już sporo czasu upłynęło od pleneru, a ja ciągle go wspominam. Wielkie podziękowania dla Adriana który przygarnął mnie i pokazał o czym me oczki do tej pory tylko marzyły ...
Jego znajomość i wiedza o Puszczy zawstydziłby nie jednego...
pozdr
pg